Minęło dwa tygodnie od tego dramatycznego zdarzenia. Nie wychodziłam z domu, nie rozmawiałam prawie z nikim. Słyszałam, że go złapali i wsadzili do więzienia na parę ładnych lat. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Poszłam otworzyć, bo nie było nikogo w domu.
- Lena ! Ty żyjesz ! Martwiliśmy się o Ciebie. - Rzuciła mi się na szyję.
- Martwiliśmy się ? - Spojrzałam na Agę.
- No tak. Ja i mój brat. - Serce mi stanęło w bezruchu. Nie mogłam uwierzyć, że Bartek mógłby za mną tęsknić. - Nie wiem czy mogę to powiedzieć.. Ale bardzo się załamał, gdy się dowiedział, że ciebie ktoś porwał. Nie mógł spać ani jeść. Nic go nie przekonywało. Zaczęłam się o niego martwić. Lecz telefon od twojej mamy był dla nas zbawieniem. Nie mogłam wcześniej ciebie odwiedzić, bo byliśmy u cioci i dopiero wczoraj przyjechaliśmy. Bartek nie przyszedł, bo powiedział, że ma coś ważnego do załatwienia.. A po za tym nawet bym mu nie pozwoliła iść ze mną odwiedzić ciebie, bo chce z tobą pogadać.. O Bartku. - Spojrzałam na nią, po krótkim namyśle wpuściłam ją do środka. Usiadłyśmy na kanapę i zaczęła mówić. - Lena. Wiem, że to może być dla ciebie trudny temat. Ale już mam dosyć mojego brata. Cały czas mi powtarza, że nie ma u ciebie szans. - Zrobiłam zdziwioną minę. - I chciałabym się ciebie zapytać. Czy ty.. czy coś do niego czujesz.. - Spojrzała na mnie. - Od razu mu się spodobałaś. Od kiedy na niego wpadłaś. Nie pytaj skąd to wiem. Cały czas mnie się o ciebie pyta. Co lubisz robić, jaki masz ulubiony kolor i o wiele innych rzeczy. Nawet zaczął używać mniej wulgaryzmów niż dotychczas. No to więc? Czujesz coś do niego? - Odwróciłam wzrok.
- Szczerze ? Tak czuję. Zauroczyłam się w nim. Właśnie od wtedy, gdy na niego wpadłam. Cały czas o nim myślę. Dniami i nocami. I to ja myślę, że nie mam u niego szans. Taki przystojny chłopak, a ja to co ? Szara myszka, która nawet nie umie znaleźć sobie chłopaka. - Ugryzłam się w język. Powiedziałam za dużo, niż powinnam.
- Ale jednak mu się spodobałaś. Raz nie mogłam spać i weszłam do niego po cichu do pokoju, aby wziąć sobie jego mp3, bo własnej nie mam. I w pewnym momencie usłyszałam jak wypowiedział twoje imię. - Bawiła się sznurówką w swoim bucie. - Nie zdziw się jak po prosi cię o poważną rozmowę. Chce, aby on był szczęśliwy. Naprawdę coś do niego czujesz ? Nie chce, aby kolejna laska go oszukała. - Zamilkła. Siedziałyśmy w milczeniu. Zadzwoniła jej komórka. - Przepraszam, ale muszę już iść. Mama do mnie zadzwoniła, że mam wstąpić do sklepu. Mam nadzieję, że pomyślisz nad tym co ci powiedziałam. - Kiwnęłam głową i odprowadziłam ją do drzwi. Przytuliłam ją na pożegnanie. - Pa. - Gdy wyszła zamknęłam za nią drzwi. Weszłam po schodach do mojego pokoju, opadłam na łóżko i zasnęłam.
Śniło mi się, że idziemy z Bartkiem przez park. Mieliśmy splecione swoje dłonie. Z drzew spadały liście o różnych kolorach. Uśmiechaliśmy się do siebie, jakbyśmy istnieli dla siebie tylko my. Po chwili stanęliśmy. Bartek powiedział, że mnie kocha, po czym mnie pocałował. Nagle usłyszałam dźwięk nadchodzącego esemesa. Niechętnie wyrwałam się z tak przyjemnego snu. Złapałam telefon, który leżał koło mnie.
*Możemy porozmawiać ? Park, 15. Bartek.* - Spojrzałam na zegarek. Była 14.30. Szybko wstałam. Przeczesałam swoje włosy i poprawiłam makijaż. Obciągnęłam bluzkę trochę w dół. Wzięłam klucze z szafki i wyszłam.
Po paru minutach byłam na miejscu. Zauważyłam, że Bartek trzyma różę w ręce. Podeszłam do niego.
- Hej. - Chłopak się odwrócił i wręczył mi różę.
- To dla ciebie. Możemy się przejść ? - Mrugnęłam.
- Jasne. - Ruszyliśmy w stronę mostu. Między nami była napięta cisza. Kiedy doszliśmy do mostu to złapał mnie za rękę.
- Lena. Ja cię kocham. - Popatrzyłam na niego zdezorientowana. - Jeszcze nikogo tak mocno nie kochałem. Istniejesz dla mnie tylko ty. - Wyrwałam rękę z jego uścisku i uciekłam. Nie potrafiłam sobie poradzić z natłokami myśli napływających mi do głowy.
- Przepraszam. - Krzyknęłam, gdy byłam już daleko.
Usiadłam na ławkę pod moim domem. Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Jaka ze mnie idiotka, jedyny chłopak, który mnie pokochał, poprosił mnie o chodzenie. A ja uciekłam. Wyjęłam żyletkę z moich spodni. Zaczęłam zadawać sobie rany. Coraz bardziej głębsze. Nie mogłam znieść tego co niedawno zrobiłam. W pewnej chwili zaczęło mi się robić słabo. Widziałam białe światło w tunelu, które po chwili znikło. Upadłam na ziemię.
jdcdcdjbnjvsjkrviiurbvreuiv, boże nie, boże Lena co ty do cholery wyprawiasz!? ej no ją musi ktoś znaleźć, nie może umrzeć! czekam na kolejny rozdział, pisz go szybko!. <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział * . *
OdpowiedzUsuńOna będzie żyć, przecież musi ! *o*
now-leave-me-alone.blogspot.com